[-] obywatelle@szmer.info 1 points 3 weeks ago

Spoko, dam dupy Arabowi jak pan Testo radzulto mi kupi. Od polskiego psa się nigdy nie doczekam.

[-] obywatelle@szmer.info 1 points 3 weeks ago

Oddałabym cnotę za japońską toaletę.

[-] obywatelle@szmer.info 2 points 4 weeks ago

Granice między tymi pojęciami nie zawsze są ostre. Rozmysł nie musi być zimny. Wystarczy celowość. Jeśli kłócisz się z kolegą i "emocje cię ponoszą" i w następstwie go zabijasz, to możesz się próbować oczywiście tłumaczyć działaniem w afekcie, bo jest za to mniejsza kara, ale nie zmienia to faktu że najczęściej podejmujesz dość świadomą, umotywowaną decyzję, żeby kogoś zabić. Można roztrząsać czy byłeś wtedy poczytalny, odnosić to do całej twojej historii, ale no trzeba tez mieć z tyłu głowy że po prostu nie kontrolujesz swoich emocji. Działanie "w afekcie" też może być celowe.

Oczywiście aktualnie sprawca rżnie głupa, że miał rzekomo tak srogą delirkę, ale to gra na użytek procesu. Śledczym będzie dość łatwo dojść do wniosku, że skoro temperatury sporów tych panów bywały tak gorące i szły rękoczyny, to nie mamy do czynienia z jakimś przypadkowym, niezamierzonym działaniem, tylko z pewną dozą premedytacji. Sama jestem z alkoholowego środowiska i też trochę liznęłam tematu - trudno o taką psychozę alkoholową która nanosi wizerunek jakiegoś obiektu na osobę z którą pijesz. Trudno też o całkowite wykluczenie świadomości w momencie, w którym jesteś dość kompetentny żeby kogoś dźgnąć, ale rzekomo nie dość kompetentny żeby nie wiedzieć czy masz do czynienia z człowiekiem. No i niby czemu reakcją na pojawienie się głowy dzika w miejscu głowy kolegi nie jest paniczna ucieczka, tylko atakowanie groźnego drapieżnika widelcem? xD

To po prostu kreatywne podejście do obrony po tym jak się nawywijało. A przypadek taki jak tysiące z cyklu "ona sama mi na ten nóż naszła" albo "wysoki sondzie no on takie rzeczy mówił o mojej matce że kurwa nie wyczymałem".

[-] obywatelle@szmer.info 2 points 1 month ago

xD

Widzę że fajnie rozmawia ci się samemu ze sobą, więc nie będę ci przeszkadzać.

[-] obywatelle@szmer.info 0 points 2 months ago

Naprawdę myślisz że jesteś niesamowicie oryginalny i wyjątkowy. Zdradzę ci coś - nie jesteś. :) Spotkałam twoje literalne klony, jeden z nich nawet przez chwilę tu siedział. Ta sama pretensjonalna ekspresja, linkowanie do Wikipedii i przekonanie, że w ogóle ma się na tyle wartościowe rzeczy do powiedzenia żeby zabierać komuś tyle czasu na rozszyfrowywanie ich kryptycznej formy.

Komunikacja jest bardzo istotną kwestią dla mnie - jeśli przemawiasz z wysokiej katedry, próbując sztucznie napompować swoje wypowiedzi niepotrzebnymi linkami do słownikowych haseł objaśniających dość oczywiste i pospolite terminy i nie próbując nawet dostosować formy wypowiedzi do możliwości potencjalnego rozmówcy, jest to jasny sygnał że masz swoich odbiorców za potencjalnych głupków. I w sumie to masz, widać to. Balansujesz tylko między brandzlowaniem się przed nimi własną zajebistością, a próbą pyrgania ich kijkiem i "objaśniania im świata". W dodatku ciągle robiąc odnośniki do polskiej Wiki, która jest w dużej mierze tworzona przez ludzi z potężnym odchyłem w stronę prawicowo-konserwatywną, bo takie też osoby przeważają w polskiej moderacji i administracji.

Nie ma to znaczenia gdzie odpisałeś: zbierało mi się już od dawna, ale z reguły sobie odpuszczałam. To, kiedy coś wywoła u mnie reakcję, jest dość losowe.

[-] obywatelle@szmer.info 0 points 2 months ago

Może i mikroagresja, ale sądząc po tym, jak dobrze czujesz się sam ze sobą, raczej cię za bardzo nie ruszy. Poza tym mi się już w życiu nie chce marnować czasu na owijanie w bawełnę.

[-] obywatelle@szmer.info 0 points 2 months ago

Próbowałeś kiedyś pisać tak, żeby inni mogli cię zrozumieć?

[-] obywatelle@szmer.info 0 points 2 months ago

A człowiek miał już nadzieję że ten projekt pogrzebano...

[-] obywatelle@szmer.info 7 points 4 months ago

Fajne to PAP, takie chłodne i obiektywne. :)

[-] obywatelle@szmer.info 2 points 5 months ago

Ta porada to trochę iluzja, każdy wypadek jest inny, w wielu z nich zgnieceniu uległ więcej niż jeden czy dwa wagony. Może być różnie. Kolej to mimo wszystko wciąż najbardziej bezpieczny środek transportu na świecie, bo z każdej katastrofy wyciągane są wnioski. Nawet w tak zapyziałych miejscach świata jak Polska czy Czechy obserwuje się raczej poprawę bezpieczeństwa.

Czekam na ustalenia tamtejszej komisji, na razie wychodzi na to że maszynista pominął czerwone światło. Ciekawe dlaczego.

4
submitted 5 months ago* (last edited 5 months ago) by obywatelle@szmer.info to c/wiadomosci@szmer.info
[-] obywatelle@szmer.info 1 points 5 months ago

Najgorsze ze tak, wygrają. Kosztem nas wszystkich.

1
submitted 10 months ago* (last edited 10 months ago) by obywatelle@szmer.info to c/lodz@szmer.info

Zgodę na organizację festiwalu muzycznego Audioriver w zabytkowym parku na Zdrowiu wydał Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków w Łodzi. Czy jest jeszcze możliwa zmiana lokalizacji, której domagają się protestujący łodzianie?

Plenerowy festiwal Audioriver ma być w Łodzi między 12 a 14 lipca 2024 roku. Trwa sprzedaż karnetów. Festiwal wcześniej, przez 17 lat, odbywał się w Płocku. Kontrowersje wśród części łodzian i łodzianek wzbudził pomysł organizacji imprezy muzycznej z wieloma scenami na terenie zabytkowego parku na Zdrowiu, obok zoo w Łodzi.

Zieleń w Łodzi. Protest w sprawie lokalizacji festiwalu Audioriver Przeciwnicy tej lokalizacji skrzyknęli się w internecie, na prywatnej grupie Zielone Serce Zdrowia - Obrona Parku przed Audioriver, która w tym momencie ma 1 tys. członków. Grupa została założona 21 grudnia.

"Zawiązał się komitet protestacyjny z wielu łódzkich środowisk i mieszkańców. Nie mamy nic przeciwko samemu festiwalowi. Są wśród nas nawet jego wierni fani, ale nie zgadzamy się na proponowaną przez miasto lokalizację i będziemy przekonywać do jej zmiany.

Wspólnie z łodziankami i łodzianami chcemy znaleźć odpowiednie miejsce na Audioriver. Jesteśmy otwarci na pomysły. Można się z nami skontaktować pod adresem mail: zielone.serce.zdrowia@gmail.com, dyskutujemy też o tym na dedykowanej grupie na FB: Zielone Serce Zdrowia - Obrona Parku przed Audioriver" - piszą Karolina Kujawska i Joanna Łuczyńska członkinie komitetu „Zielone Serce Zdrowia".

I dodają: "Naszym zdaniem łodzianki i łodzianie są gospodarzami miasta i muszą mieć prawo głosu zarówno ws. wydawania publicznych środków na festiwale, jak i ich lokalizacji. Podobnie Komisja Kultury Rady Miejskiej powinna mieć wpływ na miejsca i sposób organizacji imprez. O tak dużym i kosztownym wydarzeniu powinniśmy decydować wspólnie. Festiwal powinien być także przeprowadzony z szacunkiem dla zieleni i zamieszkujących tam zwierząt. Bo kultura w mieście to nasza wspólna sprawa. Bo przyroda w mieście to nasza wspólna sprawa".

W podobnym tonie wypowiada się Magdalena Gałkiewicz, Zieloni: - Ten park to także pomniki przyrody, ogród dendrologiczny czy rezerwat przyrody Polesie Konstantynowskie, to wszystko będzie zniszczone, trawniki i zieleńce będą rozjeżdżone i zadeptane przez 30 tys. uczestników. Nie da się tego unikać przy takiej liczbie bawiących się osób. Jestem przekonana, że znajdziemy w Łodzi lepsze miejsce na festiwal, że będziemy mogli się na nim wszyscy bawić, nie niszcząc największego, zabytkowego parku w naszym mieście i nie krzywdząc mieszkających tam zwierząt.

Stanowisko UMŁ i pytania, które zostały bez odpowiedzi Maciej Riemer, dyrektor Departamentu Ekologii i Klimatu Urzędu Miasta Łodzi, na temat lokalizacji festiwalu i związanego z tym protestu wypowiadać się nie chciał. Odesłał w tej sprawie do zespołu prasowego UMŁ. Również Łódzkie Centrum Wydarzeń (oznaczone na profilu festiwalu przy wpisie z 20 grudnia dot. przenosin imprezy z Płocka do Łodzi) odsyła do zespołu prasowego UMŁ.

UMŁ wysłał "Wyborczej" 29 grudnia 2023 roku komentarz następującej treści:

Kwestię organizacji Festiwalu Audioriver będziemy omawiać w mieszkańcami, zarówno osiedli, które znajdują się w najbliższej okolicy planowanej imprezy, jak i wszelkimi innymi zainteresowanymi osobami. Chcemy wyjaśnić wszelkie wątpliwości dotyczące ochrony przyrody w parku, jak i kwestie utrudnień dla okolicznych mieszkańców.

Podobne, duże festiwale odbywają się regularnie na terenach miejskich parków na całym świecie (m.in. w Nowym Jorku, Barcelonie, Londynie, Berlinie i w wielu innych miastach). Chcemy wzorować się na najlepszych, również w kwestiach ochrony przyrody przy takich okazjach. Organizator Audioriver ma bogate doświadczenie w organizowaniu dużych wydarzeń na terenach zieleni. Jest świadomy tego, na jakim terenie będzie się odbywać festiwal, i jest przygotowany na to, by przebiegł on z maksymalną dbałością o komfort mieszkańców i stan środowiska naturalnego. Organizator Audioriver w Łodzi będzie również zobowiązany przez miasto do ww. działań".

Poprosiliśmy o dodatkowe informacje. Na pytanie, jakie argumenty zdecydowały o tym, że UMŁ wyraził zgodę na organizację dużego plenerowego festiwalu muzycznego Audioriver w zabytkowym parku na Zdrowiu, dostaliśmy następującą odpowiedź: "Organizator jest zobowiązany uzyskać zgody konserwatora i ZZM, wymaga to spełnienia rygorystycznych warunków i organizator jest świadomy tej sytuacji".

Zapytaliśmy również, czy możliwa jest inna lokalizacja tego festiwalu na terenie Łodzi? I dlaczego konsultacje z mieszkańcami nie były przeprowadzone przed podjęciem decyzji o lokalizacji imprezy? Tu odpowiedź była wymijająca: "Obecnie skupiamy się na omówieniu z mieszkańcami kwestii organizacji Festiwalu Audioriver w parku na Zdrowiu. Przedstawimy wszystkie informacje związane z zabezpieczeniem tego obszaru, wspólnie z organizatorem Festiwalu Audioriver".

Urząd Miasta Łodzi nie odpowiedział na pytanie, jaką kwotą Łódź dofinansowała festiwal Audioriver, aby ściągnąć tę imprezę z innego miasta. Ani o szczegóły dotyczące umowy w sprawie łódzkiej edycji tej imprezy.

Pytania o umowę z Festiwalem Audioriver prosimy kierować do organizatorów Festiwalu. Ze strony miasta możemy zapewnić, że podobnie jak w przypadku Łódź Summer Festival, tak i w tym przypadku wszelkie kwestie organizacyjno-porządkowe będą stały na najwyższym poziomie - czytamy.

Skontaktowaliśmy się z organizatorem festiwalu Audioriver, Piotrem Orlicz-Rabiegą. W dniu 29 grudnia nie mógł rozmawiać przez telefon, więc poprosił o wysłanie pytań mailem. Tak też zrobiliśmy. Pytamy o szczegóły umowy dotyczącej festiwalu w Łodzi, ale też, kto zaproponował lokalizację w parku na Zdrowiu oraz o szczegóły organizacji wydarzenia, jak to, na ile Piotr Orlicz-Rabiega szacuje liczbę gości festiwalu w Łodzi, ile scen stanie w parku na Zdrowiu i gdzie przewidywana jest strefa pola namiotowego dla uczestników.

Czekamy na odpowiedź.

WUOZ: "Podczas organizacji wydarzenia zabronione zostało składowanie materiałów budowlanych w strefie korzeniowej drzew" Wiemy natomiast, czym kierowały się służby konserwatorskie, dając zielone światło dla festiwalu Audioriver w zabytkowym parku na Zdrowiu.

"ŁWKZ pozytywnie zaopiniował organizację festiwalu Audioriver w parku im. Marszałka J. Piłsudskiego w Łodzi. Wpływ na powyższą opinię miał fakt zobligowania organizatora przez służby konserwatorskie do zapewnienia warunków umożliwiających nienaruszenie zabytkowej zieleni parku. Działania ochronne i zabezpieczające polegać będą m.in. na rozstawieniu infrastruktury festiwalu na terenie utwardzonym bądź na panelach zabezpieczających trawniki" - informuje Daria Błaszczyńska, rzeczniczka Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Łodzi.

I dodaje: "Dodatkowo organizator zobowiązany został do odpowiedniego zabezpieczenia naniesień roślinnych, koordynowania pracy pojazdów mechanicznych, tak by poruszały się wyłącznie w niezbędnym zakresie, w śladzie istniejących utwardzonych alejek parkowych bądź na przygotowanej tymczasowej nawierzchni. Podczas organizacji wydarzenia zabronione zostało również składowanie materiałów budowlanych w strefie korzeniowej drzew oraz na terenach zieleni. Tym samym oceniono, że organizacja festiwalu Audioriver jest dopuszczalna z punktu widzenia ochrony konserwatorskiej i przeprowadzona prawidłowo nie powinna wywierać negatywnego wpływu na zabytkową zieleń parku".

O szczegóły urząd dopytują również osoby z grupy Zielone Serce Zdrowia - Obrona Parku przed Audioriver. Jak udało nam się ustalić, temat lokalizacji festiwalu ma być jednym z punktów dyskusji najbliższego, cyklicznego spotkania rady osiedla Montwiłła-Mireckiego, które znajduje się po sąsiedzku z parkiem na Zdrowiu.

Małgorzata Szlachetka

1
submitted 11 months ago by obywatelle@szmer.info to c/anarchizm@szmer.info

Weszli to weszli, wyrzucili to wyrzucili, na chuj drążyć.

1

Zaskakująco szczera i prawdziwa do bólu kampania promocyjna skierowana do turystów odwiedzających Kanadę, ze szczególnym uwzględnieniem magnatów przemysłu gazowego i paliwowego!

1

Artykuł dodający do biografii Fossey ciekawy wątek związany z wybuchającą wiele lat później wojną domową w Rwandzie.

1
1

Stary tekst, który ukazał się kiedyś na lewica.pl i w Le Monde Diplomatique, ale lewica.pl nie umie nawet w https to wstawiam stąd.

1
1
1

Przede wszystkim z jednej, gwoli ścisłości. No i zauważajmy różnicę w retoryce: tam poinformował o tym lokalny portal i zaczyna się już burza z powodu przekroczenia temperatury ścieków z papierni o KILKA STOPNI CELSJUSZA, w Polsce nie wiemy nawet na dobrą sprawę kto i ile ścieków do rzeki odprowadza.

1
submitted 1 year ago* (last edited 1 year ago) by obywatelle@szmer.info to c/squatting@szmer.info

TW Wyborcza.

https://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,30065651,sklotersi-zajeli-prywatny-pustostan-na-pradze-zwyciezyli-w.html?utm_source=facebook.com&utm_medium=SM&utm_campaign=FB_Warszawa_Wyborcza


Na skłot weszło 12 mężczyzn z młotami i pałkami teleskopowymi. Powiedzieli, że jeśli nie wyjdziemy sami, to wyrzucą nas siłą. Nie udało im się - mówi Janka, mieszkanka pustostanu. Radny PiS nazywa skłotersów "komunistycznymi bojówkarzami terroryzującymi właścicieli". – Tu mamy salę gimnastyczną, tutaj będzie skate park, a tam dalej przestrzeń na warsztaty artystyczne – opowiada Werka, kiedy oprowadza mnie po ogromnych halach zakładowych byłej piekarni. Znajdujemy się na Pradze-Południe przy ul. Kamionkowskiej 50. To miejsce, które członkowie kolektywu Zaczyn zaczęli skłotować kilka miesięcy temu.

Sprawa stała się głośna w połowie lipca. Po tym, gdy obecna właścicielka budynku dowiedziała się, co dzieje się na jej terenie, pojawiła się tam z grupą eksmiterów. Skłotersi nagłośnili sprawę i dzięki wsparciu grupy kilkudziesięciu osób uniknęli eksmisji. Na jak długo?

Skłotersi w halach praskiej piekarni

Piekarz Zbigniew Fronc budował w tym miejscu swoją fabrykę od 1955 r. Przez lata urosła ona do słusznych rozmiarów i obecnie znajduje się w niej kilka hal produkcyjnych, silos, budynek gospodarczy z wieżyczką, a do pewnego momentu także sklep z zakładowymi wypiekami. Firma przestała działać ok. 2011 r., kiedy obecnie prawie 90-letni Zbigniew Fronc zaczął chorować. Od tamtego czasu budynek jest pustostanem, zarządza nim córka piekarza.

Kilkunastoosobowa grupa z kolektywu Zaczyn zamieszkała w nim w maju tego roku. To pierwszy skłot założony w Warszawie od dziewięciu lat, a jednocześnie czwarty na mapie miasta. Jest też wyjątkowy, bo o ile Syrena przy ul. Wilczej, Przychodnia przy ul. ks. Skorupki i Ada przy ul. Puławskiej to pustostany należące do miasta, to budynek piekarni oraz działka są w rękach prywatnych.

Obecni mieszkańcy piekarni to pracownicy NGO i aktywiści. Połączyły ich znajomości na studiach i wspólne kręgi znajomych. – Dla mnie to pierwszy w życiu skłot, ale niektórzy z nas mają większe doświadczenie – opowiada Werka. – To miejsce powstało na skutek gentryfikacji i nieustannie rosnących cen wynajmu mieszkań. Kiedy czynsz zaczyna wynosić ponad połowę twoich dochodów, zaczynasz pracować, żeby mieszkać, i mieszkać, żeby pracować. Sam też mógłbym znaleźć coś na wolnym rynku, ale zwyczajnie nie chcę takiego życia – mówi jeden z mieszkańców skłotu.

Kolejnym aspektem wymienianym przez skłotersów jest chęć budowania sąsiedzkiej wspólnoty. Obecnie w pustostanie organizowane są cotygodniowe spotkania i seanse filmowe. Znajdują się tam też freeshop i jadłodzielnia. – Mam poczucie, że odzyskaliśmy tę przestrzeń nie tylko dla siebie, ale także dla okolicznych sąsiadów. Dorośli i dzieci z okolicy pozytywnie reagują na to, co robimy – opowiada Janka. – Lubimy być razem jako grupa, ale znalezienie prywatności i miejsca tylko dla siebie też jest tu możliwe.

Dopytuję skłotersów o to, w jaki sposób rozumieją "prawo własności". – Uważam, że nie jest ono łamane, kiedy używamy miejsca, które od 12 lat stało puste i niszczało. W obliczu kryzysu na rynku mieszkaniowym pustostan w centrum miasta, który nie spełnia żadnej funkcji społeczno-gospodarczej, jest marnotrawstwem. Kradzież byłaby, gdybyśmy zajęli dom, gdy jego mieszkańcy pojechali na wakacje – twierdzi Janka. – Nie jestem też śmiertelnie przywiązana do tego miejsca. Wyprowadziłabym się, gdyby jego właściciele mieli w związku z nim konkretne plany.

Po dwóch miesiącach od zajęcia pustostanu doszło do konfrontacji między skłotersami a właścicielką budynku. Córka piekarza w czwartek 13 lipca miała przyjść do zakładu razem z grupą eksmiterów. – Mężczyźni trzymali w rękach młoty oraz pałki teleskopowe. W nagranych przez nas rozmowach eksmiterzy wprost mówią, że nic, ani prawo, ani policja, nie stoi na przeszkodzie, żeby nas siłą wyrzucić z przestrzeni. Pojawiła się policja. Początkowo funkcjonariusze chcieli nas zostawić samych, żebyśmy rozwiązali problem między sobą – wspomina Werka. Skłotersi napisali o eksmisji w kręgu swoich znajomych. W ciągu kilku godzin przy ul. Kamionkowskiej 50 pojawiło się kilkadziesiąt osób, którym wspólnymi siłami udało się powstrzymać eksmiterów. – Policjanci zdecydowali się zostać, kiedy zobaczyli tłum wspierających nas ludzi – mówi Werka.

Ostatecznie obydwu stronom udało się umówić na rozmowę w lepszych warunkach. – W sobotę 15 lipca odbyliśmy sześciogodzinne negocjacje. Zaproponowaliśmy, że jeśli właścicielka planuje sprzedać bądź zagospodarować teren, to aby podała nam konkretny termin, a my do tego czasu się wyniesiemy. Nie doszliśmy do porozumienia. Nasza propozycja spotkania się w towarzystwie mediatora została odrzucona. Czekamy na wyrok eksmisyjny – mówi Werka.

Ze względu na charakter eksmisji skłotersi zgłosili się do biura rzecznika praw obywatelskich.

Wojciech Brzozowski, zastępca RPO, w piśmie wysłanym do komendanta stołecznej policji podał w wątpliwość środki, jakie zastosowała właścicielka – próbę dokonania eksmisji bez komornika oraz prawomocnego wyroku sądu. W dodatku Wojciech Brzozowski zwrócił się do policji z prośbą o zachowanie w tej sprawie szczególnej ostrożności i uwagi. – Jesteśmy zastraszane. Obrana przez właścicielkę strategia nie jest czymś wyjątkowym w skali miasta. Właściciele nieruchomości stale nękają lokatorów, grożą nielegalną eksmisją i użyciem przemocy – twierdzi Werka.

Sprawa stała się polityczna, a w ideologiczny spór włączyli się działacze prawicy oraz lewicy. Praski radny Marek Borkowski ocenia, że: "Na Kamionku grupka komunistycznych bojówkarzy terroryzuje właścicieli terenu dawnej piekarni przy ul. Kamionkowskiej. Grupka ta chce »negocjować« korzystanie z nie swojej posesji oczywiście za darmo, pod płaszczykiem a jakże działalności »kulturalnej«".

Inicjatywa spodobała się za to Indze Domańskiej, radnej os. Kinowa i działaczce Partii Razem. – "Prawo własności ma znaczenie (do dziś mamy problemy z dekretem Bieruta), ale w Polsce nadal brakuje podatku katastralnego. Można mieć nieruchomość, nie korzystać z niej i doprowadzić do ruiny. Ta sytuacja ma negatywny wpływ na cały rynek nieruchomości i najmu. Stoją puste lokale miejskie, kamienice, działki i mieszkania. Tracą na tym wszyscy mieszkańcy miasta" – przekonuje Domańska w swoim wpisie.

Właścicielka piekarni nie zgodziła się na rozmowę z dziennikarzem na temat sytuacji przy ul. Kamionkowskiej 50.

1

Ta 15. dyscyplinarka to kolejna szykana wobec sędzi warszawskiego Sądu Apelacyjnego Marzanny Piekarskiej-Drążek. Wcześniej tę karnistkę z ponad 30-letnim doświadczeniem w prawie karnym przymusowo przeniesiono do wydziału pracy, o czym zdecydowało kierownictwo sądu, blisko powiązane ze Zbigniewem Ziobrą. Obecnie zarzuty usłyszeć ma za rzekomą "aktywność polityczną". Tą "aktywnością" było wystąpienie w grudniu ub.r. na zgromadzeniu w obronie praworządności i zawieszonych sędziów przed Sądem Najwyższym i skrytykowanie wciąż odbywających się na polsko-białoruskiej granicy nielegalnych push-backów oraz budowy zapory przeciwko migrantom. Sędzia Piekarska-Drążek określiła działania władzy jako "straszny cywilizacyjny wyrzut sumienia dla Polski".

view more: next ›

obywatelle

joined 4 years ago