[-] obywatelle@szmer.info 7 points 3 months ago

Fajne to PAP, takie chłodne i obiektywne. :)

[-] obywatelle@szmer.info 2 points 3 months ago

Ta porada to trochę iluzja, każdy wypadek jest inny, w wielu z nich zgnieceniu uległ więcej niż jeden czy dwa wagony. Może być różnie. Kolej to mimo wszystko wciąż najbardziej bezpieczny środek transportu na świecie, bo z każdej katastrofy wyciągane są wnioski. Nawet w tak zapyziałych miejscach świata jak Polska czy Czechy obserwuje się raczej poprawę bezpieczeństwa.

Czekam na ustalenia tamtejszej komisji, na razie wychodzi na to że maszynista pominął czerwone światło. Ciekawe dlaczego.

4
submitted 3 months ago* (last edited 3 months ago) by obywatelle@szmer.info to c/wiadomosci@szmer.info
[-] obywatelle@szmer.info 1 points 4 months ago

Najgorsze ze tak, wygrają. Kosztem nas wszystkich.

1
submitted 8 months ago* (last edited 8 months ago) by obywatelle@szmer.info to c/lodz@szmer.info

Zgodę na organizację festiwalu muzycznego Audioriver w zabytkowym parku na Zdrowiu wydał Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków w Łodzi. Czy jest jeszcze możliwa zmiana lokalizacji, której domagają się protestujący łodzianie?

Plenerowy festiwal Audioriver ma być w Łodzi między 12 a 14 lipca 2024 roku. Trwa sprzedaż karnetów. Festiwal wcześniej, przez 17 lat, odbywał się w Płocku. Kontrowersje wśród części łodzian i łodzianek wzbudził pomysł organizacji imprezy muzycznej z wieloma scenami na terenie zabytkowego parku na Zdrowiu, obok zoo w Łodzi.

Zieleń w Łodzi. Protest w sprawie lokalizacji festiwalu Audioriver Przeciwnicy tej lokalizacji skrzyknęli się w internecie, na prywatnej grupie Zielone Serce Zdrowia - Obrona Parku przed Audioriver, która w tym momencie ma 1 tys. członków. Grupa została założona 21 grudnia.

"Zawiązał się komitet protestacyjny z wielu łódzkich środowisk i mieszkańców. Nie mamy nic przeciwko samemu festiwalowi. Są wśród nas nawet jego wierni fani, ale nie zgadzamy się na proponowaną przez miasto lokalizację i będziemy przekonywać do jej zmiany.

Wspólnie z łodziankami i łodzianami chcemy znaleźć odpowiednie miejsce na Audioriver. Jesteśmy otwarci na pomysły. Można się z nami skontaktować pod adresem mail: zielone.serce.zdrowia@gmail.com, dyskutujemy też o tym na dedykowanej grupie na FB: Zielone Serce Zdrowia - Obrona Parku przed Audioriver" - piszą Karolina Kujawska i Joanna Łuczyńska członkinie komitetu „Zielone Serce Zdrowia".

I dodają: "Naszym zdaniem łodzianki i łodzianie są gospodarzami miasta i muszą mieć prawo głosu zarówno ws. wydawania publicznych środków na festiwale, jak i ich lokalizacji. Podobnie Komisja Kultury Rady Miejskiej powinna mieć wpływ na miejsca i sposób organizacji imprez. O tak dużym i kosztownym wydarzeniu powinniśmy decydować wspólnie. Festiwal powinien być także przeprowadzony z szacunkiem dla zieleni i zamieszkujących tam zwierząt. Bo kultura w mieście to nasza wspólna sprawa. Bo przyroda w mieście to nasza wspólna sprawa".

W podobnym tonie wypowiada się Magdalena Gałkiewicz, Zieloni: - Ten park to także pomniki przyrody, ogród dendrologiczny czy rezerwat przyrody Polesie Konstantynowskie, to wszystko będzie zniszczone, trawniki i zieleńce będą rozjeżdżone i zadeptane przez 30 tys. uczestników. Nie da się tego unikać przy takiej liczbie bawiących się osób. Jestem przekonana, że znajdziemy w Łodzi lepsze miejsce na festiwal, że będziemy mogli się na nim wszyscy bawić, nie niszcząc największego, zabytkowego parku w naszym mieście i nie krzywdząc mieszkających tam zwierząt.

Stanowisko UMŁ i pytania, które zostały bez odpowiedzi Maciej Riemer, dyrektor Departamentu Ekologii i Klimatu Urzędu Miasta Łodzi, na temat lokalizacji festiwalu i związanego z tym protestu wypowiadać się nie chciał. Odesłał w tej sprawie do zespołu prasowego UMŁ. Również Łódzkie Centrum Wydarzeń (oznaczone na profilu festiwalu przy wpisie z 20 grudnia dot. przenosin imprezy z Płocka do Łodzi) odsyła do zespołu prasowego UMŁ.

UMŁ wysłał "Wyborczej" 29 grudnia 2023 roku komentarz następującej treści:

Kwestię organizacji Festiwalu Audioriver będziemy omawiać w mieszkańcami, zarówno osiedli, które znajdują się w najbliższej okolicy planowanej imprezy, jak i wszelkimi innymi zainteresowanymi osobami. Chcemy wyjaśnić wszelkie wątpliwości dotyczące ochrony przyrody w parku, jak i kwestie utrudnień dla okolicznych mieszkańców.

Podobne, duże festiwale odbywają się regularnie na terenach miejskich parków na całym świecie (m.in. w Nowym Jorku, Barcelonie, Londynie, Berlinie i w wielu innych miastach). Chcemy wzorować się na najlepszych, również w kwestiach ochrony przyrody przy takich okazjach. Organizator Audioriver ma bogate doświadczenie w organizowaniu dużych wydarzeń na terenach zieleni. Jest świadomy tego, na jakim terenie będzie się odbywać festiwal, i jest przygotowany na to, by przebiegł on z maksymalną dbałością o komfort mieszkańców i stan środowiska naturalnego. Organizator Audioriver w Łodzi będzie również zobowiązany przez miasto do ww. działań".

Poprosiliśmy o dodatkowe informacje. Na pytanie, jakie argumenty zdecydowały o tym, że UMŁ wyraził zgodę na organizację dużego plenerowego festiwalu muzycznego Audioriver w zabytkowym parku na Zdrowiu, dostaliśmy następującą odpowiedź: "Organizator jest zobowiązany uzyskać zgody konserwatora i ZZM, wymaga to spełnienia rygorystycznych warunków i organizator jest świadomy tej sytuacji".

Zapytaliśmy również, czy możliwa jest inna lokalizacja tego festiwalu na terenie Łodzi? I dlaczego konsultacje z mieszkańcami nie były przeprowadzone przed podjęciem decyzji o lokalizacji imprezy? Tu odpowiedź była wymijająca: "Obecnie skupiamy się na omówieniu z mieszkańcami kwestii organizacji Festiwalu Audioriver w parku na Zdrowiu. Przedstawimy wszystkie informacje związane z zabezpieczeniem tego obszaru, wspólnie z organizatorem Festiwalu Audioriver".

Urząd Miasta Łodzi nie odpowiedział na pytanie, jaką kwotą Łódź dofinansowała festiwal Audioriver, aby ściągnąć tę imprezę z innego miasta. Ani o szczegóły dotyczące umowy w sprawie łódzkiej edycji tej imprezy.

Pytania o umowę z Festiwalem Audioriver prosimy kierować do organizatorów Festiwalu. Ze strony miasta możemy zapewnić, że podobnie jak w przypadku Łódź Summer Festival, tak i w tym przypadku wszelkie kwestie organizacyjno-porządkowe będą stały na najwyższym poziomie - czytamy.

Skontaktowaliśmy się z organizatorem festiwalu Audioriver, Piotrem Orlicz-Rabiegą. W dniu 29 grudnia nie mógł rozmawiać przez telefon, więc poprosił o wysłanie pytań mailem. Tak też zrobiliśmy. Pytamy o szczegóły umowy dotyczącej festiwalu w Łodzi, ale też, kto zaproponował lokalizację w parku na Zdrowiu oraz o szczegóły organizacji wydarzenia, jak to, na ile Piotr Orlicz-Rabiega szacuje liczbę gości festiwalu w Łodzi, ile scen stanie w parku na Zdrowiu i gdzie przewidywana jest strefa pola namiotowego dla uczestników.

Czekamy na odpowiedź.

WUOZ: "Podczas organizacji wydarzenia zabronione zostało składowanie materiałów budowlanych w strefie korzeniowej drzew" Wiemy natomiast, czym kierowały się służby konserwatorskie, dając zielone światło dla festiwalu Audioriver w zabytkowym parku na Zdrowiu.

"ŁWKZ pozytywnie zaopiniował organizację festiwalu Audioriver w parku im. Marszałka J. Piłsudskiego w Łodzi. Wpływ na powyższą opinię miał fakt zobligowania organizatora przez służby konserwatorskie do zapewnienia warunków umożliwiających nienaruszenie zabytkowej zieleni parku. Działania ochronne i zabezpieczające polegać będą m.in. na rozstawieniu infrastruktury festiwalu na terenie utwardzonym bądź na panelach zabezpieczających trawniki" - informuje Daria Błaszczyńska, rzeczniczka Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Łodzi.

I dodaje: "Dodatkowo organizator zobowiązany został do odpowiedniego zabezpieczenia naniesień roślinnych, koordynowania pracy pojazdów mechanicznych, tak by poruszały się wyłącznie w niezbędnym zakresie, w śladzie istniejących utwardzonych alejek parkowych bądź na przygotowanej tymczasowej nawierzchni. Podczas organizacji wydarzenia zabronione zostało również składowanie materiałów budowlanych w strefie korzeniowej drzew oraz na terenach zieleni. Tym samym oceniono, że organizacja festiwalu Audioriver jest dopuszczalna z punktu widzenia ochrony konserwatorskiej i przeprowadzona prawidłowo nie powinna wywierać negatywnego wpływu na zabytkową zieleń parku".

O szczegóły urząd dopytują również osoby z grupy Zielone Serce Zdrowia - Obrona Parku przed Audioriver. Jak udało nam się ustalić, temat lokalizacji festiwalu ma być jednym z punktów dyskusji najbliższego, cyklicznego spotkania rady osiedla Montwiłła-Mireckiego, które znajduje się po sąsiedzku z parkiem na Zdrowiu.

Małgorzata Szlachetka

1
submitted 9 months ago by obywatelle@szmer.info to c/anarchizm@szmer.info

Weszli to weszli, wyrzucili to wyrzucili, na chuj drążyć.

1

Zaskakująco szczera i prawdziwa do bólu kampania promocyjna skierowana do turystów odwiedzających Kanadę, ze szczególnym uwzględnieniem magnatów przemysłu gazowego i paliwowego!

1

Artykuł dodający do biografii Fossey ciekawy wątek związany z wybuchającą wiele lat później wojną domową w Rwandzie.

1
1

Stary tekst, który ukazał się kiedyś na lewica.pl i w Le Monde Diplomatique, ale lewica.pl nie umie nawet w https to wstawiam stąd.

1
1
1

Przede wszystkim z jednej, gwoli ścisłości. No i zauważajmy różnicę w retoryce: tam poinformował o tym lokalny portal i zaczyna się już burza z powodu przekroczenia temperatury ścieków z papierni o KILKA STOPNI CELSJUSZA, w Polsce nie wiemy nawet na dobrą sprawę kto i ile ścieków do rzeki odprowadza.

1
submitted 1 year ago* (last edited 1 year ago) by obywatelle@szmer.info to c/squatting@szmer.info

TW Wyborcza.

https://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,30065651,sklotersi-zajeli-prywatny-pustostan-na-pradze-zwyciezyli-w.html?utm_source=facebook.com&utm_medium=SM&utm_campaign=FB_Warszawa_Wyborcza


Na skłot weszło 12 mężczyzn z młotami i pałkami teleskopowymi. Powiedzieli, że jeśli nie wyjdziemy sami, to wyrzucą nas siłą. Nie udało im się - mówi Janka, mieszkanka pustostanu. Radny PiS nazywa skłotersów "komunistycznymi bojówkarzami terroryzującymi właścicieli". – Tu mamy salę gimnastyczną, tutaj będzie skate park, a tam dalej przestrzeń na warsztaty artystyczne – opowiada Werka, kiedy oprowadza mnie po ogromnych halach zakładowych byłej piekarni. Znajdujemy się na Pradze-Południe przy ul. Kamionkowskiej 50. To miejsce, które członkowie kolektywu Zaczyn zaczęli skłotować kilka miesięcy temu.

Sprawa stała się głośna w połowie lipca. Po tym, gdy obecna właścicielka budynku dowiedziała się, co dzieje się na jej terenie, pojawiła się tam z grupą eksmiterów. Skłotersi nagłośnili sprawę i dzięki wsparciu grupy kilkudziesięciu osób uniknęli eksmisji. Na jak długo?

Skłotersi w halach praskiej piekarni

Piekarz Zbigniew Fronc budował w tym miejscu swoją fabrykę od 1955 r. Przez lata urosła ona do słusznych rozmiarów i obecnie znajduje się w niej kilka hal produkcyjnych, silos, budynek gospodarczy z wieżyczką, a do pewnego momentu także sklep z zakładowymi wypiekami. Firma przestała działać ok. 2011 r., kiedy obecnie prawie 90-letni Zbigniew Fronc zaczął chorować. Od tamtego czasu budynek jest pustostanem, zarządza nim córka piekarza.

Kilkunastoosobowa grupa z kolektywu Zaczyn zamieszkała w nim w maju tego roku. To pierwszy skłot założony w Warszawie od dziewięciu lat, a jednocześnie czwarty na mapie miasta. Jest też wyjątkowy, bo o ile Syrena przy ul. Wilczej, Przychodnia przy ul. ks. Skorupki i Ada przy ul. Puławskiej to pustostany należące do miasta, to budynek piekarni oraz działka są w rękach prywatnych.

Obecni mieszkańcy piekarni to pracownicy NGO i aktywiści. Połączyły ich znajomości na studiach i wspólne kręgi znajomych. – Dla mnie to pierwszy w życiu skłot, ale niektórzy z nas mają większe doświadczenie – opowiada Werka. – To miejsce powstało na skutek gentryfikacji i nieustannie rosnących cen wynajmu mieszkań. Kiedy czynsz zaczyna wynosić ponad połowę twoich dochodów, zaczynasz pracować, żeby mieszkać, i mieszkać, żeby pracować. Sam też mógłbym znaleźć coś na wolnym rynku, ale zwyczajnie nie chcę takiego życia – mówi jeden z mieszkańców skłotu.

Kolejnym aspektem wymienianym przez skłotersów jest chęć budowania sąsiedzkiej wspólnoty. Obecnie w pustostanie organizowane są cotygodniowe spotkania i seanse filmowe. Znajdują się tam też freeshop i jadłodzielnia. – Mam poczucie, że odzyskaliśmy tę przestrzeń nie tylko dla siebie, ale także dla okolicznych sąsiadów. Dorośli i dzieci z okolicy pozytywnie reagują na to, co robimy – opowiada Janka. – Lubimy być razem jako grupa, ale znalezienie prywatności i miejsca tylko dla siebie też jest tu możliwe.

Dopytuję skłotersów o to, w jaki sposób rozumieją "prawo własności". – Uważam, że nie jest ono łamane, kiedy używamy miejsca, które od 12 lat stało puste i niszczało. W obliczu kryzysu na rynku mieszkaniowym pustostan w centrum miasta, który nie spełnia żadnej funkcji społeczno-gospodarczej, jest marnotrawstwem. Kradzież byłaby, gdybyśmy zajęli dom, gdy jego mieszkańcy pojechali na wakacje – twierdzi Janka. – Nie jestem też śmiertelnie przywiązana do tego miejsca. Wyprowadziłabym się, gdyby jego właściciele mieli w związku z nim konkretne plany.

Po dwóch miesiącach od zajęcia pustostanu doszło do konfrontacji między skłotersami a właścicielką budynku. Córka piekarza w czwartek 13 lipca miała przyjść do zakładu razem z grupą eksmiterów. – Mężczyźni trzymali w rękach młoty oraz pałki teleskopowe. W nagranych przez nas rozmowach eksmiterzy wprost mówią, że nic, ani prawo, ani policja, nie stoi na przeszkodzie, żeby nas siłą wyrzucić z przestrzeni. Pojawiła się policja. Początkowo funkcjonariusze chcieli nas zostawić samych, żebyśmy rozwiązali problem między sobą – wspomina Werka. Skłotersi napisali o eksmisji w kręgu swoich znajomych. W ciągu kilku godzin przy ul. Kamionkowskiej 50 pojawiło się kilkadziesiąt osób, którym wspólnymi siłami udało się powstrzymać eksmiterów. – Policjanci zdecydowali się zostać, kiedy zobaczyli tłum wspierających nas ludzi – mówi Werka.

Ostatecznie obydwu stronom udało się umówić na rozmowę w lepszych warunkach. – W sobotę 15 lipca odbyliśmy sześciogodzinne negocjacje. Zaproponowaliśmy, że jeśli właścicielka planuje sprzedać bądź zagospodarować teren, to aby podała nam konkretny termin, a my do tego czasu się wyniesiemy. Nie doszliśmy do porozumienia. Nasza propozycja spotkania się w towarzystwie mediatora została odrzucona. Czekamy na wyrok eksmisyjny – mówi Werka.

Ze względu na charakter eksmisji skłotersi zgłosili się do biura rzecznika praw obywatelskich.

Wojciech Brzozowski, zastępca RPO, w piśmie wysłanym do komendanta stołecznej policji podał w wątpliwość środki, jakie zastosowała właścicielka – próbę dokonania eksmisji bez komornika oraz prawomocnego wyroku sądu. W dodatku Wojciech Brzozowski zwrócił się do policji z prośbą o zachowanie w tej sprawie szczególnej ostrożności i uwagi. – Jesteśmy zastraszane. Obrana przez właścicielkę strategia nie jest czymś wyjątkowym w skali miasta. Właściciele nieruchomości stale nękają lokatorów, grożą nielegalną eksmisją i użyciem przemocy – twierdzi Werka.

Sprawa stała się polityczna, a w ideologiczny spór włączyli się działacze prawicy oraz lewicy. Praski radny Marek Borkowski ocenia, że: "Na Kamionku grupka komunistycznych bojówkarzy terroryzuje właścicieli terenu dawnej piekarni przy ul. Kamionkowskiej. Grupka ta chce »negocjować« korzystanie z nie swojej posesji oczywiście za darmo, pod płaszczykiem a jakże działalności »kulturalnej«".

Inicjatywa spodobała się za to Indze Domańskiej, radnej os. Kinowa i działaczce Partii Razem. – "Prawo własności ma znaczenie (do dziś mamy problemy z dekretem Bieruta), ale w Polsce nadal brakuje podatku katastralnego. Można mieć nieruchomość, nie korzystać z niej i doprowadzić do ruiny. Ta sytuacja ma negatywny wpływ na cały rynek nieruchomości i najmu. Stoją puste lokale miejskie, kamienice, działki i mieszkania. Tracą na tym wszyscy mieszkańcy miasta" – przekonuje Domańska w swoim wpisie.

Właścicielka piekarni nie zgodziła się na rozmowę z dziennikarzem na temat sytuacji przy ul. Kamionkowskiej 50.

1

Ta 15. dyscyplinarka to kolejna szykana wobec sędzi warszawskiego Sądu Apelacyjnego Marzanny Piekarskiej-Drążek. Wcześniej tę karnistkę z ponad 30-letnim doświadczeniem w prawie karnym przymusowo przeniesiono do wydziału pracy, o czym zdecydowało kierownictwo sądu, blisko powiązane ze Zbigniewem Ziobrą. Obecnie zarzuty usłyszeć ma za rzekomą "aktywność polityczną". Tą "aktywnością" było wystąpienie w grudniu ub.r. na zgromadzeniu w obronie praworządności i zawieszonych sędziów przed Sądem Najwyższym i skrytykowanie wciąż odbywających się na polsko-białoruskiej granicy nielegalnych push-backów oraz budowy zapory przeciwko migrantom. Sędzia Piekarska-Drążek określiła działania władzy jako "straszny cywilizacyjny wyrzut sumienia dla Polski".

view more: next ›

obywatelle

joined 4 years ago