Dlaczego Rosja skutecznie ożywia antykolonialny dyskurs w Afryce [LE FIGARO]
31.07.2023, 12:32
Mayeul Aldebert
Le Figaro
Dlaczego ubiegłotygodniowy zamach stanu w Nigrze jest Kremlowi na rękę i wpisuje się w rosyjską taktykę w Afryce - wyjaśnia Arnaud Dubien, dyrektor Obserwatorium Francusko-Rosyjskiego.
Od czasu wojskowego zamachu stanu, według Reutersa, nastąpiła "lawina antyfrancuskiej retoryki i dezinformacji" zarówno w Nigrze, jak i w pozostałej części Sahelu. Brytyjska agencja prasowa bezpośrednio łączy to z aktywnością Rosji, która "stara się podsycać gniew przeciwko Paryżowi". Oskarżenia o grabież uranu do zasilania reaktorów jądrowych to jedno z podstawowych narzędzi w tej strategii. Na razie jednak francuska spółka Orano - w której państwo posiada 45 proc. udziałów i która eksploatuje dużą część złóż na północy kraju - nadal działa normalnie.
Pucz w Nigrze. Wojsko obaliło jednego z ostatnich prozachodnich przywódców w regionie
Francja jest nie tylko głównym odbiorcą eksportu Nigru, ale do tego koncentruje się na jednym surowcu - uranie potrzebnym jej energetyce atomowej.
Według Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, Niger posiada czwarte co do wielkości złoża uranu na świecie, ale jest podstawowym źródłem tego surowca dla UE. Dobrą wiadomością dla Zachodu jest to, że dwa kraje o największych potwierdzonych rezerwach uranu to Australia i Kanada.
Po Sudanie, Republice Środkowoafrykańskiej i Mali właśnie Niger może być następnym krajem Afryki, który wpadnie w jakimś stopniu pod rosyjską kuratelę. Czy jest to powrót do sytuacji z czasów zimnej wojny, kiedy Afryka była polem walki o wpływy pomiędzy ZSRR a USA?
- Możemy dodać do tej listy Burkina Faso, które również zwraca się w stronę Rosji już od zeszłego roku, a Moskwa ogłosiła rychłe ponowne otwarcie swojej ambasady w tym kraju, zamkniętej po upadku ZSRR w 1992 r. Ale podczas gdy Kreml wydaje się być beneficjentem tych wydarzeń, to jednak rzadko jest ich inicjatorem. W przypadku Nigru Amerykanie już wskazali, że nie wykryli żadnych "rosyjskich tropów" w przeprowadzonym tam zamachu stanu. Z drugiej strony można się spodziewać, że Rosjanie chętnie wezmą na siebie lwią część odpowiedzialności.
W Moskwie wiele osób - zwłaszcza w sieciach społecznościowych i w kręgach bliskich rządowi - jest zachwyconych postępującym osłabieniem Francji i całego Zachodu w Afryce. Przejęcie władzy w Niamey w tym sensie przyćmiło nawet dość ograniczony sukces szczytu Rosja-Afryka w Petersburgu, gdzie poziom reprezentacji był znacznie niższy niż w Soczi w 2019 roku.
Na tym petersburskim szczycie Władimir Putin mówił o "wielobiegunowym porządku świata" i „walce z neokolonializmem". Czy rosyjski prezydent odtwarza sowiecką politykę zagraniczną za pomocą tego słownictwa?
- Rosyjska polityka afrykańska opiera się częściowo - ale nie wyłącznie - na spuściźnie Związku Radzieckiego. Od lat 2006-07 Moskwa starała się reaktywować partnerstwa i sieci wpływów odziedziczone po latach 60. i 70. ubiegłego wieku. Z pewnym powodzeniem, zwłaszcza w Algierii, Angoli i Egipcie, gdzie powrót wojska do władzy w 2013 r. doprowadził do spektakularnego zbliżenia Moskwy i Kairu.
Od 2014 r. i eskalacji napięć z Zachodem Moskwa kładzie większy nacisk na aspekt bezpieczeństwa swojej polityki afrykańskiej, natomiast jej trwający już wcześniej "powrót" na kontynent był częścią logiki ekspansji gospodarczej, która była, ogólnie rzecz biorąc, standardowa. Ale potem nastąpiła nowa faza, coś, co można określić jako "wagneryzację" polityki Rosji, a do tego silna reaktywacja dyskursu antykolonialnego, który jest zasadniczo skierowany przeciwko Francji, zdecydowanie najbardziej narażonej zachodniej potędze w Afryce. Warto jednak pamiętać, że rosyjski dyskurs na temat "wielobiegunowości" nie jest nowy. Pierwszą osobą, która umieściła go w centrum doktryny Moskwy, był Jewgienij Primakow, były szef dyplomacji i premier pod koniec lat 90.
Co oferuje państwom afrykańskim rosyjska dyplomacja? Czy po próbie buntu wagnerowców i w środku obnażającej słabości Moskwy wojny w Ukrainie Putin nie wydaje się mało pociągającym partnerem w Afryce?
- Czerwcowy bunt Jewgienija Prigożyna wzbudził wątpliwości - a nawet obawy - wśród niektórych afrykańskich przywódców, zwłaszcza w Mali i Republice Środkowoafrykańskiej. Ale niepewność była krótkotrwała. Teraz jest jasne, że nie będzie wycofania najemników Grupy Wagnera i odpuszczenia Afryki przez Kreml. Trudności rosyjskiej armii w Ukrainie i ogłoszenie końca umowy zbożowej wyrządziły reputacji Rosji w regionie więcej szkód niż epizod z buntem wagnerowców.
Argumenty wysuwane przez Moskwę różnią się w zależności od kraju. Mogą mieć charakter handlowy, związany z bezpieczeństwem (dostawy broni, współpraca między służbami bezpieczeństwa, szkolenie oficerów itp.) lub polityczno-dyplomatyczny - dla wielu krajów afrykańskich tzw. rosyjska karta daje im pole manewru wobec Zachodu, ale także Chin. Niewiele z nich traktuje Rosję priorytetowo i jest gotowych bezwarunkowo ją wspierać, zwłaszcza w ONZ - ale jeszcze mniej jest gotowych ją ignorować lub się z nią otwarcie spierać. Pod tym względem jedynym prawdziwym rozczarowaniem dla Kremla była nieobecność Kenii - którą szef dyplomacji Siergiej Ławrow specjalnie odwiedził pod koniec maja - na ostatnim szczycie w Petersburgu.
Jakie interesy ma Rosja w zbliżeniu z krajami afrykańskimi?
- Są to względy prestiżowe: Rosja przyjmuje przywódców kontynentu, który rośnie w siłę, ma surowce - i zabiegają o jego względy liczni globalni gracze, od Europejczyków i Amerykanów, po Chińczyków, Japończyków, Turków, Emiraty Arabskie i Arabię Saudyjską, a nawet Brazylię.
Putin wykorzystuje sytuację, aby pokazać, że izolacja jego kraju jest jedynie „rzekoma" i odzwierciedla zachodniocentryczny punkt widzenia.
Rosja forsuje również swoje interesy gospodarcze, które są wprawdzie nieporównywalnie mniejsze niż te Zachodu czy Chin, ale nie są już nieistotne. Ograniczony wolumen handlu Rosji z Afryką - niecałe 18 miliardów dolarów w 2022 r. - jest częściowo rekompensowany poprzez fakt, że Moskwa jest coraz silniej obecna w bardzo wrażliwych obszarach: zbrojeniach, bezpieczeństwie, energetyce i rolnictwie.
Rosja zabiega również o to, by państwa afrykańskie przyjmowały w ONZ stanowiska, które nie są jej wrogie, i to w kwestiach, które ją interesują, przede wszystkim w sprawie Ukrainy. Wyzwaniem dla Rosji w nadchodzących miesiącach będzie udowodnienie, że nie osiągnęła "szklanego sufitu" na kontynencie afrykańskim. Jedynie duże kontrakty, być może w zakresie cywilnej energetyki jądrowej lub gazu ziemnego, wydają się być w stanie posunąć ją o krok dalej.